Opowiadania dla dorosłych
04 maja 2020, 22:17
Opowiadania dla dorosłych
Dziewczynka w różowej sukience
I
Było piękne majowe popołudnie. Jak zwykle budzik zadzwonił o wiele za wcześnie. Poleżała jeszcze w łóżku jakieś pięć minut, po czym niechętnie wstała. Kolejny nudny dzień, pomyślała. Znowu trzeba wziąć prysznic, umyć włosy, znowu kawa, śniadanie, aż pięć minut dla siebie, a potem wyścig z czasem w drodze do pracy, znowu stanie w korkach, co dzień większych. Znowu całodzienna harówka, a czas wolny będzie miała dopiero po dwudziestej. Padnie z nóg i znowu budzik zadzwoni o wiele za wcześnie. Uczyła w lokalnej szkole i jeszcze paru innych, żeby spłacić kredyt, ale jakoś nigdy jej się nie udało nic odłożyć. Lubiła swój zawód, ale tyle godzin w pracy było niezmiernie męczące.
Otworzyła okno. Popatrzyła na zegarek. Było parę minut po siódmej, więc zdecydowała, że jeszcze przez chwile poobserwuje świat za oknem. Lubiła patrzeć przez okno, była to jedna z jej największych przyjemności dnia, jej pięć minut. Lubiła patrzeć jak uliczka zmienia wygląd; wiosną z przepięknie kwitnącymi i pachnącymi drzewami, latem z zielenią trawy, jesienią zmokniętą i poszarzałą i pokrytą białym puchem lub też ostatnio zupełnie czarną zimą. Uwielbiała wiosnę i pierwsze promyki słońca. Dziś był przepiękny dzień, a bzy pachniały jak jeszcze nigdy dotąd. W powietrzu wyczuła coś dziwnego. Coś zapowiadało, że ten dzień będzie inny. Jej intuicja była silna, jednak czasami ja zawodziła. Zignorowała dziwne przeczucie. Dzien jak kazdy inny, pomyślała i spojrzała na zegarek. Siódma piętnaście. Trzeba pójść do pracy.
Nagle, kątem oka dostrzegła coś różowego. Mignęło i zniknęło za rogiem. Ten kolor był dziwnie znajomy. Szybkim ruchem zamknęła okno i zupełnie nieświadomie wybiegła na ulice w kapciach zostawiając za sobą otwarte drzwi mieszkania. Pobiegła w kierunku różowego koloru, który zniknął przed chwilą za rogiem. Kiedy dobiegła za róg, z daleka zobaczyła małą dziewczynkę w różowej sukience na końcu ulicy. Dziewczynka zniknęła za kolejnym rogiem. Zuza przyspieszyła, jednak potknęła się o krzywe płytki chodnikowe i jak długa upadła na ziemię.
Jasna cholera - zaklęła pod nosem.
Upadając jednak uświadomiła sobie skąd zna ten kolor. Kiedy była dzieckiem miała identyczną różową sukienkę. Ciotka z Niemiec przysłała ją w paczce i Zuza pomyślała wtedy, że jest to najpiękniejszy kolor jaki kiedykolwiek widziała. Sukienkę zakładała tylko na specjalne okazje, a kiedy z niej wyrosła, i matka bez pytania oddała ją młodszej kuzynce, była przez tydzień najbardziej nieszczęśliwą istotą we wszechświecie.
“To moja sukienka”, pomyślała, czując się znowu dzieckiem; wstała i pobiegła dalej. Dziewczynka znowu skręciła w kolejna uliczkę i mimo, że szła powoli, a Zuza biegła na tyle szybko na ile pozwalały jej kapcie, odległość między nimi była ciągle taka sama. Zuza krzyknęła:
Dziewczynko, zaczekaj!
Jednak tamta zdawała się nie słyszeć. Ciągle znikała za kolejnymi rogami ulic. Po jakichś dwudziestu minutach obie znalazły się w ślepym zaułku. Każda z nich na przeciwnym końcu. “Mam Cię!”, szepnęła Zuza. Dziewczynka zatrzymała się przed murem, który uniemożliwiał jej kontynuacje spaceru. Po obu stronach ulicy znajdowały się rzędy starych kamienic.
II
Kiedy Zuza znajdowała się jakieś dwa metry za plecami dziewczynki, również się zatrzymała.
Hej, mała - powiedziała, - Skąd masz tę sukienkę?. Dziewczynka powoli odwróciła się. Zszokowana Zuza uświadomiła sobie, że dziewczynka jest do niej bardzo podobna, a właściwie wygląda identycznie jak Zuza jako dziecko. Dłoń Zuzy powędrowała w kierunku jej ust zakrywając je.
O Boże - szepnęła, - Kim Ty jesteś?
Przecież wiesz - odpowiedziała dziewczynka - Mam na imię Zuza.
To niemożliwe- szepnęła Zuza.
A jednak tu jestem - odpowiedziała dziewczynka.
Ale dlaczego? - zapytała Zuza.
W życiu dotarłaś w ślepy zaułek, prawda? Od lat ta sama słabo płatna praca, w której nie masz już szans na rozwój. To samo małe mieszkanko, nie warte tej fortuny, którą za nie spłacasz. Zero czasu dla siebie. Nie masz dzieci, faceta, kompletnie nie masz na nic czasu. Spójrz na siebie! Przydałby Ci się fryzjer i kosmetyczka, lepsze ciuchy, ale Ciebie na nie nie stać. - odpowiedz dziewczynki brzmiała zupełnie jak odpowiedz dorosłej kobiety - Zobacz, chcę Ci coś pokazać - dodała - Wybierz któreś z tych drzwi.
Zuza popatrzyła na budynki po prawej i po lewej stronie, a następnie wybrała pierwsze z brzegu brązowe obdarte z farby drzwi.
Otwórz - powiedziała dziewczynka.
Zuza mocno nacisnęła klamkę i powoli otworzyła drzwi, trochę obawiając się tego, co może być w środku.
Otwórz szerzej, nie bój się - dodała dziewczynka.
Zuza otworzyła drzwi szerzej i nie mogła uwierzyć własnym oczom. A oto co zobaczyła w środku:
To była ona, Zuza, tylko wyglądała jakoś inaczej. Miała na sobie drogie ciuchy, świetnie zrobiony makijaż, idealnie pasującą do jej twarzy fryzurę i przepięknie zrobiony manicure. Siedziała w fotelu z założoną nogą na nogę przeglądając magazyn. Chwilę później podszedł do niej ciemnowłosy mężczyzna i pocałował ją na powitanie, a potem Zuza zobaczyła dwójkę dzieci bawiących się na podłodze klockami; przepiękną jasnowłosą dziewczynkę i energicznego rudowłosego chłopca.
Zuza zamknęła drzwi i pytająco spojrzała na dziewczynkę.
Przecież wiesz - odpowiedziała - tak mogłoby teraz wyglądać Twoje życie, gdybyś kiedyś skorzystała z pewnej szansy. Ty jednak zignorowałaś ją.
Serio? Kiedy? - zapytała zdziwiona Zuza.
Pamiętasz kiedy byłaś jeszcze na studiach, miałaś szansę wyjechać na stypendium. Niestety nie chciało Ci się pouczyć trochę i zdać egzaminu z hiszpańskiego. Pamiętasz, prawda?
Zuza pamiętała bardzo dobrze. To prawda, nie chciało jej się. I zmarnowała taką szansę. Wolała chodzić na imprezy i plotkować z koleżankami.
Rozumiem, że gdybym wtedy wyjechała, to poznałabym tego przystojniaka i założyłabym z nim rodzinę? A teraz mogłabym realizować swoje pasje i realizować siebie jako matka. Boże jaka byłam głupia! - wykrzyknęła Zuza.
Zawsze myślała, że świetne okazje przytrafiają się tylko innym, nigdy jej. A teraz to. Po prostu nie dostrzegła takiej okazji.
Jakich jeszcze innych okazji nie dostrzegłam? - zapytała dziewczynkę.
Dowiesz się gdy otworzysz kolejne drzwi - odpowiedziała.
III
Zuza rozglądnęła się i wybrała drzwi pomalowane na jasno niebieski kolor. Wyglądały na całkiem nowe. Nacisnęła klamkę.
Zobaczyła grupę studentów słuchających wykładu i sama zaczęła się wsłuchiwać. Był to wykład z fizyki jądrowej. Ale głos brzmiał dziwnie znajomo. Przecież to jej własny głos! Tylko skąd wiedziała tyle rzeczy na temat fizyki? Studenci słuchali jak zaczarowani i robili notatki, a potem zadawali setki pytań. Cierpliwie odpowiadała na każde z nich.
Ponownie zaskoczona Zuza spojrzała na dziewczynkę pytająco.
Pamiętasz jak przed rozpoczęciem studiów nie mogłaś się zdecydować czy wybrać fizykę czy też matematykę? Stwierdziłaś, że po fizyce nie będzie dla Ciebie pracy. Byłabyś jednak teraz słynnym wykładowcą jeżdżącą z wykładami po całym świecie zamiast być nauczycielką matematyki w jednej z przeciętnych szkół w tym miasteczku.
Zuza zrozumiała, że to była kolejna zmarnowana szansa. Teraz byłaby celebrytką i nie musiałaby martwić się czy starczy wypłaty do końca miesiąca. Pomyślała, że to niemożliwe, że w jej życiu była jeszcze jakakolwiek inna szansa na lepsze życie, których nie dostrzegła. Podbiegła z wściekłością do czarnych ogromnych drzwi i otwarła je jednym ruchem.
Tym razem Zuza, którą zobaczyła, wyglądała znacznie gorzej niż ona sama. Z przerażeniem odkryła, że była pijana. Przeszukiwała szafki i szuflady w poszukiwaniu resztki alkoholu, lub też jakichś przypadkowo pozostawionych tam pieniędzy. Ubrania miała brudne, włosy w strasznej kondycji, chyba niemyte od kilku tygodni. Wnętrze wyglądało koszmarnie. Panował w nim brud i chaos.
O Boże - szepnęła Zuza - chyba pamiętam - dodała po chwili. Pamiętała, że po tym jak zerwał z nią chłopak, była tak nieszczęśliwa, że pustkę zaczęła wypełniać alkoholem. Na szczęście wyciągnęła ją z tego przyjaciółka, Baśka, zabierając na terapię. Od tego czasu nie wypiła nawet kropli alkoholu.
Czyli tak by się to skończyło? - zapytała.
Wiesz, wiele z Twoich wyborów w życiu było całkiem słusznych. - powiedziała dziewczynka. - nie jest z Tobą aż tak źle.
Ledwie skończyła mówić, a Zuza szarpała już klamkę kolejnych drzwi. Te jednak były zamknięte.
To drzwi do Twojej przyszłości. Ona zależy od Ciebie. Od Twoich wyborów.
Chcesz powiedzieć, że nawet teraz mogę coś zmienić? Że nie będę do końca życia tyrać w tym zawodzie kompletnie wypalona od kilku już lat?
Ależ oczywiście, w Twoim życiu pojawi się jeszcze kilka szans. Musisz je tylko umieć dostrzec i dobrze wykorzystać - odparła dziewczynka.
IV
Zastanawiając się przez chwilę nad swoim życiem, Zuza nagle zauważyła, że jest zupełnie sama na końcu ślepej uliczki. Rozejrzała się wokoło, ale dziewczynki nigdzie nie było. Nagle poczuła ścisk żołądka. Spojrzała na zegarek. Dochodziła dziewiąta.
Boże, nie poszłam do pracy - jęknęła. Uświadomiła sobie też, że jest w kapciach i że wybiegając z mieszkania zostawiła otwarte drzwi. Przechodzący obok mężczyzna spojrzał na nią jak na wariatkę. Spuściła głowę i pobiegła z powrotem do mieszkania. Na szczęście nic nie zginęło, jednak na telefonie miała dziesięć nieodebranych połączeń. Sprawdziła numer. Wszystkie z pracy. Oddzwoniła i pod wpływem chwili powiedziała, że nie wróci już do pracy ani dziś, ani jutro, ani nigdy. Miała już serdecznie dość. Usiadła i obejrzała film, na który nigdy nie miała czasu. Zarezerwowała też wizytę u fryzjera i kosmetyczki.
Wieczorem wyszła z domu, stwierdzając, że spacer dobrze jej zrobi. Pierwszy raz od wielu lat nigdzie się nie spieszyła. Szła powoli, dostrzegając wiele szczegółów na które wcześniej zupełnie nie zwracała uwagi. Zobaczyła ogłoszenia o wystawach w muzeach, o koncertach i przedstawieniach teatralnych oraz warsztatach samorozwojowych. Uświadomiła sobie właśnie, że jej miasto skrywa tyle nieznanych jej ciekawych miejsc. Postanowiła, że jutro zrobi listę i odwiedzi przynajmniej dziesięć z nich. Jutro zadzwoni też do dawnych koleżanek i spróbuje odnowić z nimi zapomniane przyjaźnie. Miło byłoby powspominać z kimś dawne czasy szkolne czy uniwersyteckie. Tak, zrobi to jutro.
W drodze powrotnej do domu, postanowiła na chwilę usiąść na ławce pod drzewem, aby jeszcze przez chwilę delektować się przyrodą; szumem drzew, ich zielenią, hałasem dobiegającym z pobliskiego placu zabaw. Na chwilę zamknęła oczy. Nagle usłyszała nad sobą męski głos:
Przepraszam, czy mogę się dosiąść?
Normalnie zareagowałaby w dramatyczny sposób : oczywiście, że nie i co Pan sobie w ogóle wyobraża, jednak teraz przepełniona spokojem popołudniowego odpoczynku odpowiedziała:
Tak, proszę.
Miał na imię Krzysiek. Chwilę porozmawiali, a potem zaprosił ją do kawiarni. Okazało się, że właśnie otwiera firmę i szuka pracowników. Dziwnym trafem okazało się również, że jej kwalifikacje są odpowiednie, a wypłata którą by otrzymywała była dwukrotnie wyższa niż pensja nauczycielska. Oczywiście na początek. Potem możliwość awansu i podwyżki. Kiedy odprowadził ją do domu i zaproponował kolejne spotkanie, oraz, aby wymienili się numerami telefonów, wiedziała, że tym razem nie zmarnuje swojej szansy.
Koniec
Dodaj komentarz