Opowiadania dla dzieci


Autor: gosia_bs
Tagi: opowiadania  
04 maja 2020, 18:25

 

Dobra i zła siostra. 

 

I

Dawno, dawno temu, a może  wcale nie tak dawno, w małym domku pod lasem mieszkała matka z dwiema córkami. Dziewczyny bardzo różniły się od siebie. Jasnowłosa, niebieskooka Klara, młodsza z nich, była uczynna i pomocna. Zawsze radosna, pomagała matce ile tylko mogła i uwielbiała spędzać czas ze zwierzętami z lasu. Kilku z nich ocaliła nawet życie. Matylda, starsza o rok od Klary miała kasztanowe włosy. Była próżna i leniwa. Kiedy matka prosiła ją o pomoc, ukrywała się  na stryszku, gdzie potrafiła godzinami przyglądać się swemu odbiciu w starym, peknietym zwierciadle znalezionym kiedys w lesie. 

Ogólnie mówiąc, rodzina wiodła całkiem spokojne i radosne życie w chatce otoczonej przyrodą; obok był piękny las, a gdy szło się jedna z wielu ścieżek można było dotrzeć do strumyka lub też do jednej z pięknych leśnych polan. Można było zbierać pachnące poziomki i jagody, a jesienią grzyby. Wokół domu były jabłonie, grusze i śliwy. Matka miała grządki z warzywami i nie brakowało im nigdy jedzenia. 

Jednak kiedy dziewczyny były już prawie dorosłe matka powiedziała,

Za tydzień wyruszycie na wyprawę. Czas już, aby obie z was znalazły sobie mężów. 

Dziewczyny były w szoku. Przeciez to zawsze książę odnajduje księżniczkę, a nie odwrotnie. Matka była jednak nieugięta i mimo płaczu i próśb córek powiedziała, 

Za tydzień zamknę chatkę na klucz i czy chcecie czy też nie, będziecie zmuszone wyruszyć w podróż. Tak będzie dla was obu najlepiej. Kocham Was i tak właśnie postanowiłam. 



II

Jak powiedziała tak też zrobiła i tydzień później o tej samej porze obie dziewczyny stały przed zamknięta chatka, każda  ze swoim plecakiem z zapasami na drogę. Chcąc, nie chcąc musiały wyruszyć. 

W która strone pójdziemy? - zapytała siostre Klara.

 Matylda odrzekła:

Ja pójdę w stronę lasu i nie obchodzi mnie dokąd pójdziesz Ty. Trzymaj się ode mnie z daleka! 

Po tych słowach zaczęła biec w stronę lasu, aż całkowicie zniknęła z oczu Klary. Klarze zrobiło się bardzo przykro, że siostra potraktowała ją w ten sposób. Co było jednak zrobić? Powoli ruszyła także w stronę lasu, wiedząc, że ta właśnie droga będzie najbezpieczniejsza. 

Matylda biegła i biegła, aż do utraty tchu. Parę razy obejrzała się za siebie, ale nie widziała siostry, mimo to za każdym razem biegła jeszcze szybciej wąskimi ścieżkami, aby ją zgubić. Wieczorem dotarła do zupełnie nieznajomej części lasu, gdzie drzewa rosły rzadziej, a sam las wydawał się bardziej ponury. 

Trudno, muszę iść dalej, a jak będzie się ściemniało na pewno znajdę jakieś schronienie. - powiedziała sama do siebie. - Właściwie moze powinnismy były pójść razem?  - dodała w myślach. 

Nie lubiła Klary, poniewaz matka zawsze była z niej zadowolona, jednak w tym momencie zaczeła sie naprawde bac. Postanowiła wrócić i znaleźć siostrę, jednak zupełnie straciła orientację  i okazało się, że ciągle krąży tymi samymi ścieżkami. Wreszcie zaczęło się robić całkiem ciemno i Matyldzie popłynęły z oczu łzy.  Po chwili rozpłakała się na dobre. Kiedy wreszcie uspokoiła się, zauważyła, że ktoś ją obserwuje zza krzaka. 

Kim jesteś i czego chcesz? - zapytała odwaznie. Po płaczu czuła się wzmocniona i odważniejsza. 

Zza krzaka wyszedł lis. 

Jest już całkiem ciemno, a Ty z pewnością potrzebujesz schronienia na noc - powiedział, - podziel sie ze mna swoja kolacja, poniewaz jestem bardzo głodny, a ja pokażę Ci pobliska zagrodę, gdzie mieszkają dobrzy ludzie. Oni Cię przenocują. 

Co? - odpowiedziała wściekła Matylda - Mam podzielić się z głupim lisem kolacja? Idź sobie cos upolowac, a ja sama znajdę tę zagrodę, skoro jest gdzies w poblizu, idź już.

Po tych słowach wyjeła z plecaka kanapkę i zaczęła się nią delektować na oczach lisa. 

Zła dziewczyno, spotka Cię surowa kara za to jak mnie potraktowałeś. Kiedy tylko się obudzisz, będziesz tak brzydka, że nie poznasz własnego odbicia. - powiedział lis.

Matylda jednak za nic miała jego słowa i nadal zajadała się pyszna kanapka. Lis powoli odwrócił się i zniknął w gąszczach. Po zjedzeniu kanapki Matylda poczuła się wzmocniona i wrócił jej dobry humor, tym bardziej że w pobliżu znajdowała się jakaś zagroda i tam zamierzała przenocować. Mimo poszukiwań, jednak nie udało jej się nawet wyjść z lasu i miała wrażenie że wciąż chodzi w kółko. Wreszcie zmęczona usiadła pod drzewem i zasnęła. 

III

Kiedy Klara straciła Matyldę z oczu miała ciągle nadzieję, że siostra zaczeka na nią w lesie. Tak jednak się nie stało i gdy zaczęło się ściemniać, zmęczona Klara usiadła pod krzewem jałowca i wyjęła kanapkę, zeby sie posilic. Również i ona zauważyła obserwującego ją lisa.

Hej, lisku, pewnie jesteś głodny - powiedziała - może masz ochotę na połowę mojej kanapki? 

Dziękuję - odpowiedział lis - jesteś bardzo miła. 

Kiedy skończyli jeść, lis powiedział, że zaprowadzi Klarę do pobliskiej zagrody i tak też się stało. Przed drzwiami lis pożegnał się i czmychnął do lasu, a Klara zapukała do drzwi. Otworzyła jej miła staruszka i zaprosiła do środka. 

Na pewno jesteś zmęczona, zostań z nami na noc. Mam wolny pokój. Może zjesz z nami kolacje. Musisz być głodna. 

Dziekuje, ale właśnie zjadłam kanapkę,  - odpowiedziała Klara - jednak bardzo chętnie skorzystam z pokoju. 

Widzę, że padasz z nóg. Mój syn pokaże Ci pokój, a rano zapraszam na pyszne śniadanie. 

Dziekuje - jeszcze raz powiedziała Klara. 

Syn staruszki, Eryk, przedstawił się i odprowadził Klarę do pokoju. Był bardzo przystojny, jednak Klara nawet nie miała czasu zastanowić się czy nadawałby się na męża. Gdy tylko położyła głowę na poduszce, natychmiast zasnęła. 

Tymczasem staruszka zasiadła do kolacji z trzema synami. 

Ta dziewczyna jest piękna i miła, uważam że nadaje się na żonę dla jednego z Was. Ja jestem już stara, nie nadążam ze sprzątaniem i gotowaniem, w domu przydałaby się młoda kobieta - powiedziała. Eryku, co sądzisz? - zapytała najstarszego syna. 

Myślę, że mogłaby zostać tu przez kilka tygodni na próbę i wtedy zdecydujemy? 

Dobrze - odpowiedziała staruszka. Zaproponuje jej nocleg i posiłki w zamian za sprzątanie i gotowanie. 

Rano zjedli wszyscy razem sniadanie wspólnie z Klara, a staruszka złożyła jej propozycje. Klara jednak czuła, że nie jest to jej miejsce, mimo przychylności tych ludzi.  Podziękowała grzecznie i postanowiła wyruszyć w dalsza podroz.

No cóż - powiedziała ze smutkiem staruszka - nie zatrzymam Cię siła, gdybyś jednak kiedyś zmieniła zdanie, wróć do nas. 

Oczywiście - odpowiedziała Klara - jeszcze raz dziekuje za nocleg i śniadanie. 

Po czym wyruszyła w dalsza droge kierujac sie na zachód. 

IV

Matylda obudziła się czując chłód i ból w plecach po tak niewygodnej nocy pod drzewem. Chciała się posilić, jednak zauważyła, że jej plecak pogryzły leśne myszy i wyjadły z niego resztki jedzenia. Strasznie się zezłościła, nie mogła jednak nic zrobić i postanowiła ruszyć w dalsza droge. 

Cały poranek błądziła po lesie, dopiero koło południa udało jej się dotrzeć do zagrody. Z daleka zobaczyła bardzo przystojnego młodzieńca. Był to średni syn staruszki. Dawid był tak przystojny, że Matylda bez zastanowienia po prostu postanowiła że zostanie on jej mężem. Podeszła bliżej. Gdy tylko chłopak ją zauważył, doznał prawdziwego szoku. 

Czego tu szukasz, szkarado? Przeraziłaś mnie swoim wyglądem. Odejdź stąd, bo spuszczę na Ciebie psy - powiedział ze złością. 

Wtedy Matylda przypomniała sobie co poprzedniego wieczoru powiedział lis. 

Nie, to niemożliwe - powiedziała. 

Obok stało wiadro z woda, mogła więc spojrzeć na swoje odbicie. Przeraziło ją to co zobaczyła. Stara twarz pokryta brodawkami, krzywy nos , na głowie jakieś kołtuny, jedno oko zupełnie białe. Odskoczyła od wiadra jak oparzona i pobiegła jak najszybciej do lasu odnaleźć lisa, aby odczarował rzucony na nią urok. Cały dzień krążyła po lesie, a kiedy nastała noc była wyczerpana i głodna. Kolejna noc spędziła pod drzewami. Również i rano była kompletnie pozbawiona sił. Nie miała nawet siły wstać i wtedy właśnie zobaczyła lisa. Stał nad nią i przyglądał się z zadowoleniem. 

Ty wstrętny lisie - szepnęła, bo nie miała sił krzyczeć - natychmiast mnie odczaruj. 

Dobrze, ale będziesz dla mnie pracować przez 5 dni.

Zgoda - odpowiedziała dziewczyna, nie widząc już innego wyjścia. 

Najpierw odpracujesz, a potem Cię odczaruje - powiedział lis - bo jeszcze bys  uciekła. Potem podał jej garść jagód zebranych w lesie. Dziewczyna zjadła je łapczywie. 

Jest tylko jeden problem - dodała - nigdy w życiu nie pracowałam. 

Nie ważne, najwyżej zajmie Ci to więcej czasu. - odpowiedział lis. - no i, co najważniejsze, nauczysz się pracować. 

Co mam zrobic? Nie traćmy więcej czasu. - powiedziała Matylda. 

Oto Twoja lista zadań - odpowiedział lis - najpierw zbierzesz 10 koszyków jagód i poziomek. To zadania na dziś. Jesli sie przedluzy, dokończysz jutro, a pojutrze zaczniesz kolejne zadanie. Zbudujesz 5 szałasów. Kolejna rzecz to będzie ścięcie drzewa i obcięcie wszystkich gałęzi. Następnie zrobisz ognisko i upieczesz dla mnie coś pysznego. Ostatnie zadanie będzie polegało na szukaniu w lesie chorych zwierzat i pomaganiu im, zrozumiałas?

Dziewczyna była przerażona ogromem pracy jaka ja czekała, jednak nic nie powiedziała, tylko kiwneła głowa. 

V

Było już popołudnie kiedy Klara dotarła do miasteczka. Nigdy nie widziała jeszcze miasta i bardzo ją zaciekawiło. Było tu tyle ludzi. Szła i patrzyła na piękne wystawy sklepów. Najbardziej zachwycił ja sklep z biżuterią i kryształami. Postanowiła tam wejść. 

Dzień dobry - powiedziała do kobiety stojącej za ladą.

To chyba mój dobry dzień - odpowiedziała kobieta - właśnie miałam dać ogłoszenie, ale byc moze juz nie musze, skoro tu jesteś?

Jak to? - zapytała zaciekawiona Klara.

Mam dla Ciebie propozycje. Czy nie zechciałabyś zostac moja pomocnica? Mam coraz więcej klientów i nie daje juz rady z wszystkim nadążyć. Czas kogos zatrudnic. 

Klara bardzo się ucieszyła propozycja pracy w tym pięknym miejscu. Kryształy i drogie kamienie zachwycały ją, więc zgodziła się bez wahania. Kolejnego dnia zaczęła się wszystkiego uczyć, tydzień później potrafiła już rozpoznać prawdziwy kamień od fałszywego i z dużym powodzeniem obsługiwała klientów. Dostała też pokoik przy sklepie i trzy darmowe posiłki dziennie. Wypłata zależała od tego ile udało jej się sprzedać, a radziła sobie coraz lepiej. 

Pewnego razu, włascicielka sklepu nie przyszła do pracy, poniewaz poczuła sie gorzej i poprosiła Klare o przyjęcie nowej dostawy kamieni. Klara zgodziła się, jednak gdy wśród nowych kamieni zobaczyła opal, nie mogła od niego oderwać wzroku i postanowiła go zatrzymać dla siebie. Rozgladneła się dookoła czy nikt jej nie obserwuje i wsunęła kamień do kieszeni. Wieczorem schowała go za piecem w swoim pokoiku. Od tej pory codziennie rano i wieczorem wyjmowała opal i przyglądała mu się godzinami. Mienił sie przepieknie odcieniami zieleni, czerwieni, żółci, a nawet fioletu. 

Jest to najpiękniejszy kamień jaki istnieje na świecie i jest tylko mój - stwierdziła Klara.

Na początku miała jeszcze wyrzuty sumienia,  że kamień przeciez nie należy do niej i powinna go oddać, ale im dłużej przyglądała się mieniącym się barwom, tym bardziej czuła, że kamień jest tylko jej. Nie miała zamiaru nigdy go oddawać. Z upływem czasu, zaczęła też zauważać, że jej oczy nabrały barwy kamienia i zrobiły się zielonkawe. Rok później to nie była już ta sama Klara. Nie interesowała jej już pomóc i uczynność, a kiedy była w pracy myślała tylko o opalu i nie mogła się doczekać momentu kiedy wróci do swojego pokoju i znowu będzie mogła go oglądać. 

Na szczęście dla Klary, właścicielka zdawała się nie zauważyć braku kamienia, w każdym razie nigdy o niego nie zapytała. Zauważyła jednak z czasem jak bardzo zmienia się Klara. Ostatnio nawet zdarzało się jej być opryskliwa dla klientów. 

Dziewczyno, co sie z Toba dzieje? - zapytała pewnego dnia. Nie mozemy sobie pozwolic na takie zachowanie, poniewaz stracimy klientów - dodała - prosze, zastanów sie co robisz i zmień to. 

VI

Matylda padała z nóg po pierwszym dniu pracy. Minął cały dzień, a jej udało się zapełnić zaledwie 3 kosze jagodami. Nie była przyzwyczajona, gdyż jagody zawsze zbierała Klara. Kiedy tylko matka mówiła, że trzeba zbierać jagody, Matylda była już na stryszku. Klara nigdy nie protestowała. Teraz Matylda żałowała, że nigdy nie wybrała się na jagody, bo teraz zbieranie szło by jej z pewnością o wiele szybciej. Napełnienie wszystkich koszy zajęło jej 3 dni.         

Budowania szałasów okazało się katastrofa. Nie potrafiła tego zrobić porządnie. Gałęzie ciągle układały się nie po jej myśli i szałasy rozpadały się. Wreszcie lisowi zrobiło się jej żal i dał jej sznurek, aby mogła powiązać gałęzie. Ostatnie zadanie okazało się wcale nie takie trudne. Uwolniła z sideł cztery zające i nawet poczuła się dumna z siebie. Całość pracy zajęła jej piętnaście dni, jednak nie powiedziała ani słowa. Lis powiedział:

Mysle, ze moge Cie juz odczarować, powiedz mi jednak najpierw jak się czujesz? 

W sumie to całkiem niezle - odpowiedziała - i wiesz co, lisie? Praca wcale nie jest taka zła. Można potem poczuć się dumnym ze swoich osiągnięć. Dziekuje. 

Ciesze sie, ze to zrozumiałas - powiedział z usmiechem lis. - teraz Cie odczaruje i bedziesz mogła pojsc swoja droga. 

Tak też zrobił. Matylda postanowiła wrócić do zagrody. Pomyślała, że teraz na pewno jej się uda zdobyć męża. Już z daleka zobaczyła Dawida.  Tym razem chłopak jej nie poznał i zaprosił ją do domu na kolacje. Kiedy Matylda poszła już spać, staruszka powiedziała do synów:

Tej okazji nie możemy stracić. Najlepiej, bedzie jesli ktorys z Was od razu się jej oświadczy. Nie bede tez na poczatku zbytnio obciążać jej obowiązkami domowymi. Co myślicie?

Dawidowi spodobał się pomysł. Na drugi dzień powiedział Matyldzie, że chciałby, aby w przyszłosci została jego zona, a tymczasem moga jej zaproponować nocleg i posiłki z zamian za pomoc w domu. Matylda od razu zgodziła się na ten pomysł. Staruszka była nia zachwycona, poniewaz pracowała ciezko i sumiennie. Wszyscy byli zadowoleni, a po roku odbyło się huczne wesele. Matylda i Dawid żyli długo i szczęśliwie. Pozostali bracia też wkrótce znaleźli sobie żony i Matylda była bardzo zadowolona mając dwie nowe przyjaciółki. 

VII

Pewnego dnia do sklepu gdzie pracowała Klara przyszedł pewien elegancki młodzieniec. Poniewaz Klara bardzo mu sie spodobała, zaczał przychodzic codziennie i za kazdym razem cos kupował. Włascicielke sklepu bardzo to ucieszyło, poniewaz ostatnio Klara bywała tak niemiła dla klientów, ze kilku straciły. Młodzieniec miał na imię Filip. Chyba nawet nie zauważył on  nieuprzejmości Klary, tak był nią zauroczony. Pewnego dnia zaprosił ją na lody. Klara jednak odmówiła. Od początku starała sie ignorowac Filipa, a teraz naprawde ja zdenerwował.

-Nigdzie z Tobą nie pójdę - powiedziała - a wogole to za często tutaj przychodzisz. Daj juz sobie spokój, naprawde nie masz u mnie żadnych szans! - krzyknęła. Filipowi zrobiło sie naprawde przykro, ale poniewaz nie miał zwyczaju sie nikomu narzucac, nie przyszedł wiecej do sklepu. Klara szybko o nim zapomniała, poniewaz myslała tylko o opalu. Jednak gdy tego wieczoru sięgnęła za piec, okazało sie, ze kamienia tam nie było. Przerażona Klara, pobiegła do pokoju właścicielki. Ku jej zdziwieniu, kiedy zapukała i weszła, pani Emilia siedziała na sofie trzymajac w reku opal. 

- Od początku wiedziałam, że go ukradłeś - powiedziała - jednak liczyłam na to, że go sama oddasz. To ten kamień Cię zmienił. Nie zalezy Ci w ogóle na ludziach. Stałas sie chytra i zła. Od kilku miesięcy odstraszasz mi klientów, dlatego postanowiłam Cie zwolnic. Zabierz to z czym tu przyszłas. Nie dostaniesz wypłaty i ciesz sie ze nie wzywam policji. 

Przerażona Klara zabrała swoje rzeczy i poszła.Nadal nie rozumiała, że właścicielka miała rację. Przez opal stała się próżna i leniwa. Teraz była wściekła. Postanowiła wrócić do matki i obwiniać ją o swoje niepowodzenie. 

Kiedy po dwóch dniach dotarła do chatki, okazało się, że matka zmarła rok temu, a chatka była bardzo zaniedbana. Wtedy przypomniała sobie o Eryku. Postanowiła wrócić do zagrody i tym razem skorzystać z zaproszenia, nie wiedziała jednak, że było na to juz za pozno. Idąc, nie zauważyła ukrywającego się w zaroślach lisa. -Hej, dziewczyno, może potrzebujesz pomocy - zapytał lis. Klara jednak nadal była tak wściekła na pania Emilie, ze całkowicie go zignorowała. Kiedy dochodziła już do zagrody, usłyszała wesołe głosy i zobaczyła trzy piękne kobiety, a wsrod nich swoja siostre, Matylde. Zrozumiała co się wydarzyło i wróciła do chaty, gdzie żyła przez wiele lat zgorzkniała w biedzie i nędzy. 



 

 

Koniec





 




Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz